Wpisy w kategorii: Bez kategorii - Page 13

Krótka analiza postanowienia Sądu Najwyższego

Sąd Najwyższy w dniu 5 grudnia 2013 roku zadecydował, że sprawa rejestracji Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej trafia do ponownego rozpatrzenia w Sądzie Okręgowym w Opolu. Oznacza to, że do ponownego rozpatrzenia sprawy przez ten Sąd jesteśmy nadal organizacją legalną. To ważne, bo przez ostatnie 12 godzin do naszego stowarzyszenia zapisało się więcej osób niż przez ostatnie 3 miesiące.

Czy spodziewaliśmy się takiej decyzji Sądu Najwyższego? Braliśmy pod uwagę możliwość niekorzystnego wyroku, widząc jakie działania podejmowane są w ostatnich miesiącach wobec Ślązaków, którzy wymykają się z zaszufladkowania Ślązak to Polak. Jednakże spodziewaliśmy się raczej finezyjnego wytrychu, który znajdzie jakąś lukę w polskim prawie. Tymczasem potraktowano nas łomem.

Jako SONŚ czekamy na pełny tekst uzasadnienia, ale oświadczenie jakie znaleźliśmy na stronach Sądu Najwyższego (ponieważ nawet nie poinformowano nas o rozprawie) napawa nas obawami o kondycję i kompetencje prawnicze polskiego wymiaru sprawiedliwości, a przynajmniej tych osób, które brały udział w politycznym manifeście przeciwko osobom deklarującym narodowość śląską.

Na początek Sąd Najwyższy stwierdza, że nazwa stowarzyszenia może wprowadzać w błąd, bo „wbrew wyraźnemu stanowisku zawartemu w zaskarżonym postanowieniu Sądu Okręgowego w Opolu, pojawiły się (np. w internecie) artykuły zawierające konstatację, że Sąd uznał istnienie narodu śląskiego”.

Żaden sąd nie jest od orzekania o tym czy istnieje jakiś naród czy nie. Sąd jest od orzekania działania zgodności z prawem osób i podmiotów. A już kuriozalnie brzmi zarzut, że w internecie pojawiały się artykuły mówiące o uznaniu narodu śląskiego. Może Sąd Najwyższy, jak już musi pilnować Osób narodowości śląskiej, zajmie się analizą działalności naszej organizacji i założeń statutowych, a nie czytaniem forów internetowych. My działamy na Śląsku, a nie w świecie wirtualnym, ale Sąd Najwyższy najwyraźniej wybiera tą drugą rzeczywistość.

Dalej Sąd Najwyższy stwierdza: „Może to np. dotyczyć stosowania art. 197 § 1 Kodeksu wyborczego, w myśl którego komitety wyborcze utworzone przez wyborców zrzeszonych w zarejestrowanych organizacjach mniejszości narodowych mogą korzystać ze zwolnienia list tych komitetów z warunku, o którym mowa w art. 196 § 1 (limitu otrzymania co najmniej 5% ważnie oddanych głosów w skali kraju). Mogłoby to prowadzić do nieuzasadnionych preferencji i stanowić naruszenie praw innych osób, które muszą spełnić ten warunek.”

Otóż znowu guzik prawda, ponieważ:

Kodeks Wyborczy, na który powołuje się SN stanowi w art. 197 następująco:

§ 1. Komitety wyborcze utworzone przez wyborców zrzeszonych w zarejestrowanych organizacjach mniejszości narodowych mogą korzystać ze zwolnienia list tych komitetów z warunku, o którym mowa w art. 196 § 1, jeżeli złożą Państwowej Komisji Wyborczej oświadczenie w tej sprawie najpóźniej w 5 dniu przed dniem wyborów. Wraz z oświadczeniem, o którym mowa w zdaniu pierwszym, komitet jest obowiązany przedłożyć dokument właściwego organu statutowego organizacji mniejszości narodowej potwierdzający utworzenie komitetu przez wyborców będących członkami tej organizacji.

A co to jest wg polskiego prawa mniejszość narodowa. Otóż jeśli Sąd Najwyższy nie raczył doczytać, to informujemy że jej definicja znajduje się w Ustawie o Mniejszościach Narodowych i Etnicznych oraz języku regionalnym: Art. 2.

1. Mniejszością narodową, w rozumieniu ustawy, jest grupa obywateli polskich, która spełnia łącznie następujące warunki:

1) jest mniej liczebna od pozostałej części ludności Rzeczypospolitej Polskiej;

2) w sposób istotny odróżnia się od pozostałych obywateli językiem, kulturą lub tradycją;

3) dąży do zachowania swojego języka, kultury lub tradycji;

4) ma świadomość własnej historycznej wspólnoty narodowej i jest ukierunkowana na jej wyrażanie i ochronę;

5) jej przodkowie zamieszkiwali obecne terytorium Rzeczypospolitej Polskiej od co najmniej 100 lat;

6) utożsamia się z narodem zorganizowanym we własnym państwie

Może więc Sąd Najwyższy wskaże to miejsce na kuli ziemskiej gdzie istnieje PAŃSTWO ŚLĄSKIE, bo wielu Ślązaków po wczorajszej decyzji chętnie tam wyemigruje!

Następnie Sąd Najwyższy stwierdza: „Dążenie do uzyskania autonomii i poczucia pełnego władztwa osób „narodowości śląskiej” na terenie Śląska (antycypację czego zawiera § 8 pkt 4 statutu stowarzyszenia), należy ocenić jako dążenie do osłabienia jedności oraz integralności państwa polskiego, co jest sprzeczne z zasadą wynikającą z art. 3 Konstytucji RP.

Przyznam, że nie znam na pamięć statutu SONŚ i sam poczułem lekki niepokój, co to mogliśmy w naszym statucie zawrzeć. Ale otwieram statut a tam paragraf 8, pkt. 4 mówi, ze jednym z celów SONŚ jest: „Kształtowanie i rozwijanie wśród ludności Śląska aktywnej postawy obywatelskiej, sprzyjającej powstaniu poczucia pełnego włodarzenia i współodpowiedzialności za swoją ojczyznę.

Jakim prawem więc Polska próbuje nauczać demokracji na Ukrainie czy Białorusi, skoro swoich obywateli traktuje jako ludzi drugiej kategorii, którzy nie mają prawa do postaw obywatelskich lub współodpowiedzialności za ojczyznę? Kiedy przestaliśmy być obywatelami RP, że próbuje się nas w ten sposób zastraszać?

Należy też zapytać, które z działań Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej godzi w integralność państwa polskiego?

Seria wydawnicza CANON SILESIAE, a może Krajoznawcza Odznaka Górnośląską i portal www.odznakaslaska.eu . Czy może za osłabienie jedności państwa należy uznać zorganizowanie Balu Charytatywnego w Świętochłowicach i uzbieranie kilku tysięcy złotych rzecz dzieci z Śląskiego Centrum Pediatrii i Onkologii Dziecięcej w Chorzowie? A może to wycieczki krajoznawcze po Śląsku lub oddanie pamięci naszym przodkom w trakcie uroczystości poświęconych Ofiarom Tragedii Górnośląskiej doprowadziły do dezintegracji państwa? Mamy nadzieję, że przy okazji nagonki na SONŚ nie zlikwiduje się szkół i nie zamknie bibliotek, którym przekazaliśmy dary książkowe z okazji Dnia Języka Ojczystego.

Na zakończenie Sąd Najwyższy odwołuje się do kilku postanowień dotyczących ZLNŚ i w ten duch wpisuje swoją decyzję.

Jeszcze raz przypomnimy: od momentu prób rejestracji ZLNŚ zmienił się w Polsce diametralnie system prawny w tym zakresie: mamy nowy kodeks wyborczy, który jasno definiuje, kto może być zwolniony z progu wyborczego. Mamy Ustawę o Mniejszościach Narodowych i Etnicznych, która jasno rozróżnia mniejszość narodową od etnicznej, a Ślązacy gdyby władza ustawodawcza kiedykolwiek nas poważnie potraktowała, mogą uzyskać tylko i wyłącznie status mniejszości etnicznej. Mamy wreszcie od 2010 po raz pierwszym w polskim systemie prawnym zdefiniowane pojęcie Narodowości, które mówi o subiektywnym odczuciu jednostki.

Sąd Najwyższy najwyraźniej nie raczył się zapoznać z tym stanem prawnym i dąży do kompromitacji Polski w Strassburgu oraz na arenie międzynarodowej. My jako osoby narodowości śląskiej liczyliśmy, że tę sprawę zakończymy w Polsce. Wczorajsza decyzja pokazuje, że nasze zaufanie i lojalność wobec tego państwa jest daremna.

Jako SONŚ działamy nadal. Dzisiaj do druku trafiła nasz kolejna książka, PRŌMYTOJS PRZIBITY, czyli tłumaczenie na śląski klasyki literatury antycznej. Mamy nadzieję, że książka nie trafi na stos, bo już w historii byli tacy co książki palili.

Ta decyzja to dodatkowa motywacja i do działania. Obawiamy się jedynie radykalizacji postaw części społeczności Śląskiej i wzrostu niechęci wobec państwa polskiego. Dziękujemy też Polakom, którzy zgłosili się w ostatnich godzinach mailowo bądź telefonicznie, przepraszając nas za decyzję sądu. Ta postawa pozwala nam nadal umiarkowanie optymistycznie spoglądać na naszą przyszłość w tym państwie.

Pejter Długosz, SONS

Oświadczenie SONŚ po decyzji Sądu Najwyższego

Oświadczenie Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej

Ze spokojem, ale też ze zdumieniem przyjęliśmy decyzję Sądu Najwyższego RP podważającą zasadność rejestracji naszej organizacji pod obecną nazwą. Ponieważ naród śląski zawsze żywił dla prawa głęboki szacunek i przestrzegał jego litery, zatem i teraz nasze działania będą odbywały się w zgodzie z nim. Znaczy to, że do chwili ponownego rozpatrzenia sprawy przez Sąd Okręgowy w Opolu, SONŚ będzie działać na dotychczasowych zasadach. Potem działania nasze dostosujemy do wytworzonej sytuacji, czyli uczynimy wszystko, by móc działać legalnie w ramach obowiązującego w RP i na terenie Unii Europejskiej prawa. W tym miejscu apelujemy do wszystkich, poczuwających się do członkostwa w naszej wspólnocie narodowej, a którym los Śląska i Ślązaków nie jest obojętny o szybkie zapisywanie się do naszego Stowarzyszenia.

Wracając do decyzji Sądu Najwyższego RP a konkretnie do tej części, w której jest ona uzasadniana. Z prawdziwym smutkiem przyjmujemy słowa podważające prawo Ślązaków do samookreślenia swej tożsamości. Wpisuje się to w wieloletni ciąg praktyk dyskryminacyjnych wobec naszej społeczności, które w warunkach demokracji nie powinny mieć miejsca. Czyni to z nas de facto obywateli gorszej kategorii, podludzi, którzy nie mają prawa o sobie decydować. Ta swoista reglamentacja praw obywatelskich w stosunku do Ślązaków podparta została argumentem, iż uznanie naszych aspiracji jest w sprzeczności z art. 3 Konstytucji RP. Dziwić musi, że argument ten wysuwany jest jedynie w stosunku do nas, zaś nie stosuje się do pozostałych mniejszości narodowych i etnicznych, z jakich składa się społeczeństwo RP. Jednocześnie próbuje nam się imputować wrogie wobec państwa zamiary wbrew temu, co sami zawarliśmy w naszym statucie. To krzywdzące, niesprawiedliwe i bolesne. Sugeruje, że jesteśmy kłamcami o nieuczciwych i niebezpiecznych zamiarach. Wśród naszych członków są również potomkowie Powstańców Śląskich, którzy będąc Ślązakami, czując swoją własną narodową tożsamość ukształtowaną w wielowiekowych historycznych procesach, chcieliby być równoprawnymi obywatelami państwa polskiego. Dla tych osób szczególnie jest to policzek od tegoż państwa, który musi skłaniać do refleksji nad własną kondycją w społeczności obywateli RP i nad tym, czym tak naprawdę dla tego państwa jest leżący w jego granicach Śląsk.

My Ślązacy czujemy się spadkobiercami ponad tysiącletniej kultury i historii naszej ziemi, która w tym czasie wchodziła w granice różnych państw – bywało, że także w granice Polski, tak jak to ma miejsce teraz. Czasem Ślązacy sami podnosili głos za lub przeciw wejściu w granice któregoś z państw. Jednocześnie, Ślązacy będąc lojalnymi obywatelami państw, w których przyszło im żyć, pielęgnowali własną tożsamość – w tym narodową. Chcemy kontynuować dzieło naszych przodków i cieszyć się należnymi nam prawami, nie szkodząc nikomu i szanując każdego. Radzi byli byśmy, gdyby inni, także nas uszanowali takimi, jakimi jesteśmy.

 

Fabryka Silesia #5: Dziedzictwo przemysłowe

Polecamy piąty numer kwartalnika „Fabryka Silesia”, którego tematem jest dziedzictwo przemysłowe Górnego Śląska. Czasopismo trafia do sprzedaży 6 grudnia. Więcej informacji o jego zawartości w rozszerzeniu wieści. Read more »

Dlaczego nie wracają? Polscy (e)migranci w UE

Prezentujemy tekst naszego dobrego znajomego i doradcy w sprawach rejestracji SONŚ, dra hab. Tomasza Kamuselli, który ukazał się dwa tygodnie temu drukiem w NTO. Tekst wymyka się poza kontekst śląski, ale na pewno na Śląsku zagadnienie emigracji jest szczególnie odczuwalne.

Dlaczego nie wracają? Polscy (e)migranci w UE

 Dr hab Tomasz Kamusella

University of St Andrews

Szkocja, Wielka Brytania

 

Od roku 2005 prawie stale prowadzę badania na uczelniach w krajach ‘starej Unii.’ W latach 2007-2010, kiedy dał znać o sobie ogólnoświatowy kryzys finansowy pracowałem na Trinity College w Dublinie. Kryzys ten szczególnie dotknął Irlandię, gdzie nałożono na obywateli nowe podatki, które zostały ukryte pod nazwą pension levy oraz income levy. Posunięcie to, z dnia na dzień obcięło moje miesięczne dochody o €500, czyli jedną piątą. Wtedy, na poziomie wskaźników makroekonomicznych, Polska wyszła obronną ręką z kryzysu. Irlandzcy koledzy pytali mnie czy z powodu zapaści gospodarczej ich kraju wyjadą z Irlandii Polacy, których w większości polubili oraz szanują za solidność i pracowitość.

Nie wiedziałem co odpowiedzieć, ale sam również nie wracałem do Polski, bo tam na żadnej uczelni nie było (i wciąż nie ma szansy) na podobną zapłatę i warunki badawcze bez konieczności dorabiania na kilku etatach. Z kolei obserwowałem, że fala (i)migrantów (w ramach UE, chyba lepiej mówić o migracji, niźli emigracji i imigracji) choć się zmniejszyła, to jednak nie ustawała. Podobne zjawisko obserwuję obecnie w Szkocji, gdzie zadomowiłem się z całą rodziną już na stałe. Z czasem, w samolotach (już teraz nie tak) tanich linii lotniczych – które początkowo przypominały autobusy wypakowane robotnikami udającymi się na prace sezonowe – przybyło małżeństw z dwójką i trójką dzieci, co standardem na ‘Wyspach.’ Latają w odwiedziny do krewnych w Polsce.

Nie wracają. Cała nowa generacja Polaków zostanie Polako-Brytyjczykami, Polako-Irlandczykami, Polako-Szkotami, Polako-Szwedami itd. A dziura demograficzna będzie rosła, jako że Polska wciąż nie wypracowała żadnej polityki imigracyjnej, która umożliwiłaby jej załatanie.

Ale czemu ‘wyjechani’ Polacy nie wracają? Moja żona, z zawodu lekarz, tak ostatnio podsumowała to zjawisko: ‘Szkocja to macocha, ale lepsza od rodzonej matki [czyli Polski].’ Inni mówią, że jeśli polski sukces gospodarczy wyglądałby tak jak irlandzki lub brytyjski kryzys gospodarczy, to nie zastanawialiby się nad powrotem. Ale czy w dzisiejszej Polsce byłoby stać młode małżeństwo (lub partnerów, co na ‘Wyspach’ tym samym z prawnego punktu widzenia) na utrzymanie z dwóch pensji (na przykład, kierowcy autobusu i kasjerki w Tesco) mieszkania i trojga dzieci oraz zapewnienie całej rodzinie corocznych dwutygodniowych wakacji we Włoszech lub w Hiszpanii?

Tak, to pytanie retoryczne. Dlatego Polacy, którzy wyjechali po wejściu Polski do UE w 2004 roku nie wracają i wracać nie będą.

Wyjaśnienie tego zjawiska jest dość proste. W Polsce istnieje prawne pojęcie ‘płacy minimalnej’ gwarantującej biologiczne przetrwanie. W Wielkiej Brytanii to minimum wage. Ale na ‘Wyspach’ występuje jeszcze jedno pojęcie – bardziej polityczne niż prawne (bowiem nie usankcjonowane ustawą) – które nie funkcjonuje w Polsce w dyskursie intelektualno-zatrudnieniowym – a mianowicie living wage. Zastanawiam się czy w polskojęzycznej Wikipedii nie majstrował ktoś z polskiego Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, bowiem na odpowiednik hasła ‘Living Wage’ z anglojęzycznej Wikipedii namaszczono hasło o tytule ‘Minimum egzystencji.’ Ale living wage to zupełnie coś innego, co w polskim przekładzie raczej winno brzmieć jako ‘godziwa zapłata.’

Otóż ta ‘wyspowa’ godziwa zapłata (living wage) zapewnia zatrudnionej osobie utrzymanie siebie i dzieci (w liczbie co najmniej do trzech) oraz (na przykład, chwilowo bezrobotnego) partnera na godnym poziomie życia. W skład koszyka tegoż godnego poziomu bytowania wchodzi mieszkanie, pożywienie, ubrania, usługi zdrowotne, koszty transportu oraz ‘rozrywka,’ czyli ogólnie pojęta kultura, książki, prasa, dostęp do internetu, kino, wyjścia do pubu i na obiad w restauracji, potańcówki i – co ważne – coroczne dwutygodniowe wakacje w ciepłym miejscu (czytaj: za granicą, bo na ‘Wyspach’ nie maż ci tropików). Zapewnienie lokum dla rodziny wedle standardów powyżej wspomnianego koszyka równa się takiemu dochodowi, z którego można swobodnie opłacić wynajem mieszkania bądź domu, lub obsłużyć kredyt hipoteczny na jego zakup. Z tym, że każde dziecko powinno mieć w nim własny pokój.

Przy takiej konstrukcji relacji płacy do pracy, mobilność przestrzenna jest zjawiskiem powszechnym na Wyspach i – patrząc szerzej – w obrębie świata anglojęzycznego (od Australii i Hong Kongu, przez roponośne szejkaty i RPA po USA i Kanadę). Odmiennie rzecz ma się w Polsce, gdzie mobilność tego typu na powszechną skalę ostatni raz występowała – co ironiczne – za komunizmu nakazowo-rozdzielniczego, mniej więcej od lat pięćdziesiątych po siedemdziesiąte ubiegłego wieku. Teraz, jak ktoś mieszka w Krasnymstawie i stracił pracę, a ma szansę na zatrudnienie w zawodzie na drugim końcu Polski, powiedzmy we Wrocławiu, to płaca, na którą może tam liczyć na pewno nie pozwoli mu przenieść się do tego miasta wraz z rodziną oraz zupełnie nie wystarczy na wynajem lub zakup mieszkania. W Polsce nie ma teraz mobilności przestrzennej tego typu. Lecz szansa na taką mobilność pojawiła się wewnątrz poszerzonej UE, na terenie niektórych (głównie) starych państw członkowskich (ale także na Cypr lub Maltę). Dlatego młodzi, wykształceni i ambitni bez pracy i widoków na przyszłość w Polsce nie wyjeżdżają z Suchej Beskidzkiej, Głubczyc lub Szczecinka do Warszawy czy Gdańska, ale za to do Edynburga, Dublinu, Birmingham i Londynu, a także Oslo, Rejkiaviku, Sztokholmu, Amsterdamu i Berlina.

Oczywiście, w Wielkiej Brytanii nie jest idealnie. Dramatem jest to, że wedle statystyk za rok 2013 jedna piąta miejsc pracy nie zapewnia godziwej zapłaty. Ale jednak cztery piąte, tj. 80%, dostarcza takiej płacy i związanego z nią ‘normalnego standardu życia.’ Dodatkowo, aby dopomóc rodzinom, kiedy poziom godziwego dochodu na osobę w rodzinie spadnie poniżej minimum w związku z narodzinami dziecka lub utratą pracy przez małżonka, państwo dopłaca rodzinie do czynszu, albo zapewnia socjalne mieszkania i całe domy (gwarantowane przez gminę dla wszystkich potrzebujących, i to w ciągu paru tygodni lub co najwyżej miesiąca), z możliwością wykupu na własność w przyszłości. I co może dziwić, w Szkocji nie płaci się też za lekarstwa wypisane przez lekarza. W pewnym sensie ideały socjalizmu, czyli godnego życia dla pracowników i ich rodzin, zrealizowano na kapitalistycznych ‘Wyspach.’

W Polsce godziwą płacę otrzymuje parę procent top-menadżerów oraz najwyżsi rangą urzędnicy państwowi, czyli zaledwie kilka procent obywateli. Gross mieszkańców Polski, czyli ponad 95% pracuje za wypłatę o wiele poniżej godziwej płacy. Dlatego aby się utrzymać musi podejmować kilka etatów, albo po pracy (lub na bezrobotnym) wykonywać zlecenia na czarno.

Pamiętając o powyższym nie powinno dziwić, że Polacy nie wracają z (e)migracji. Co więcej Niemcy, Ślązacy, Żydzi i inni zmuszeni do zrzeczenia się obywatelstwa oraz wyjazdu z Polski w okresie komunizmu obecnie starają się – z coraz lepszym skutkiem – o odzyskanie polskiego obywatelstwa. Ale również nie wracają do Polski. Polski paszport to paszport UE, który daje pełny i bezproblemowy dostęp do atrakcyjnych rynków pracy i spokojnego życia na ‘Wyspach,’ w Skandynawii, lub Szwajcarii. Gdyby ktoś chciał, to do Krakowa będzie go stać przyjechać z sentymentalną wizytą ‘piękną majową porą.’

Wydaje się, że mierzenie sukcesu gospodarczego li tylko wskaźnikami makroekonomicznymi jest tak samo błędne jak – za okresu komunizmu – było mierzenie go wzrostem wydajności przemysłu ciężkiego w produkcji stali i czołgów. Wtedy nazywano to zjawisko ‘propagandą sukcesu’ i domagano się ‘socjalizmu z ludzką twarzą.’ I tak jak okazało się po roku 1989, że gospodarka aby istnieć i rozwijać się musi produkować dla ludzi ze ścisłym uwzględnieniem ich potrzeb i oczekiwań, teraz coraz wyraźniej widać, iż gospodarka nie może być prowadzona jedynie w imię dobrych wskaźników makroekonomicznych, czyli dla samej siebie. To taka ekonomiczna sztuka dla sztuki.

Żeby zatrzymać młodych i ambitnych w Polsce trzeba ‘kapitalizmu z ludzką twarzą,’ a na początek zapewnienia godziwej płacy. Gdyby udało się takowy kapitalizm zaprowadzić już teraz, to dla ‘wyjechanych’ i tak będzie to o wiele za późno, zwłaszcza jak już założyli rodziny na Wyspach, posłali tam dzieci do szkół i zakupili domy i mieszkania. Lecz taki model gospodarki – tak jak to się dzieje na Wyspach od XIX stulecia – ściągnąłby do Polski emigrantów z całego świata.

Ślōnskie kolyndowanie w Tychach – 5.12.2013

Zaproszōmy wszyjstkich na ślōnskie kolyndowanie, jakie odbyndzie sie pod patronatym tysko-kobiōrskiego koła SONŚ w dnbiu 5.12.2013 (czwortek) w Tychach.

Poczontek o 19.00 w Restauracji KASZTELANKA. Kożdy je mile wdziany.

Gabi Kańtor, SONŚ Tychy 

Relacja z I Balu Charytatywnego SONŚ Świętochłowice

16.11.2013r. Świętochłowickie Koło SONŚ zorganizowało I Bal Charytatywny, z którego dochód przeznaczony został na zakup paczek które wręczy Św. Mikołaj chorym dzieciom ze Śląskiego Centrum Pediatrii i Onkologii Dziecięcej w Chorzowie. Po uroczystym otwarciu (foto 1) i podpisaniu się na liście obecności (foto 2), można był zasiadać do stołów (foto 3). W trakcie balu zorganizowano zbiórkę pieniędzy w różnych formach, jedną z nich była sprzedaż kotylionów (foto 4). Największą atrakcją Balu był wielki tort w kształcie flagi Górnego Śląska (foto 5) dar Piekarni Emilii Kristof z Boguszowic. Zaszczytu pokrojenia tortu dostąpili przedstawiciele największych sponsorów Balu t.j. Spółdzielni Mieszkaniowej w Świętochłowicach – V-ce Prezes p. Joachim Fach, oraz Firmy Ochroniarskiej „Sokół” z Siemianowic Śląskich – V-ce Prezes p. Adam Pacocha (foto 6). Punktem kulminacyjnym Balu była aukcja różnych przedmiotów m. in. afrykańskich batików – dar wolontariuszy ze Szkoły Salezjańskiej w Świętochłowicach, obraz malowany ustami na liściu figowca – dar misjonarza z Kolumbii, oryginalna koszulka Realu Madryt – przywieziona z Hiszpanii i wiele innych darów od osób prywatnych. Największe emocje wzbudziła jednak aukcja piłek z autografami drużyn Górnika Zabrze i „srebrnej” drużyny Ruchu Chorzów (foto 7). 100 Wielkie Derby Śląska odbyły się wcześniej, bo na naszym Balu. Minimalnie (bo tylko o 20 zł) zwyciężył Ruch Chorzów. W walce o piłkę z autografami drużyny Górnika Zabrze, dzielnie licytował nasz Prezes Pyjter Długosz, ale w końcu przegrał z tajemniczym aukcjonariuszem który licytował przez telefon. Ogółem na Balu zebraliśmy dokładnie 2490 zł (foto 8). Za te pieniądze na pewno wiele dziecięcych buzi będzie uśmiechniętych w szpitalu w Chorzowie. Później w świetnych nastrojach trwała zabawa do późnych godzin nocnych (foto 9). Może rozważymy aby takie bale cyklicznie, co roku, organizować np. w różnych miastach, z przeznaczeniem na szpitale dziecięce też w innych miejscowościach. Początek został zrobiony.

Krzysztof Sprus

W 1554 r. Wrocław nazwano stolicą narodu śląskiego!

Bardzo ciekawy materiał otrzymaliśmy od dra hab. Bogusława Czechowicza, członka naszego stowarzyszenia z Wrocławia, który przesłał nam skan strony tytułowej Kosmografii czeskiej Zygmunta z Puchova (i Sebastiana Muenstera, bo to czeski przekład z uzupełnieniami Zygmunta, który był Słowakiem czynnym w Czechach) z 1554 r. oraz stronę 476 verso, gdzie w drugim akapicie mamy „Wrocław, stolicę Narodu Śląskiego„! (w oryginale rzecz jasna po czesku).

Skany, które pochodzą ze strony: http://www.manuscriptorium.com/apps/main/mns_direct.php?docId=set20080808_106_19 , zamieszczamy poniżej.

Turniej skata w Chorzowie

Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej koło Chorzów we współpracy z klubem Skat Klub Barbara Chorzów organizuje Turniej Skatowy Śląskich Miast i Gmin. Turniej zaplanowany jest na niedzielę, 24 listopada, w godzinach 09.00 – 15.00, w Magazynie Ciekłego Powietrza w Sztygarce, Chorzów, ul. Księdza Piotra Skargi 34d.

Wpisowe: 10 złotych. Turniej indywidualny i drużynowy wg obowiązujących przepisów Polskiego Związku Skata.

O objęcie Turnieju honorowym patronatem zwróciliśmy się do Prezydenta Miasta Chorzów.

Spotkanie koła SONŚ Wrocław

Zapraszamy wszystkich na spotkanie inauguracyjne naszego koła, które odbędzie się 7 listopada o godzinie 17.00 w jednej z sal konferencyjnych Wrocławskiego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych SEKTOR 3 na ul. Legnickiej 65 (obok zajezdni tramwajowej).

Na spotkaniu wygłoszone zostaną także dwa referaty dotyczące zagadnień śląskich przygotowane przez członków SONŚ Wrocław.

Tel. kontaktowy: Sebastian Donat – 510 309 681

Konferencja „Europejskie i regionalne instrumenty ochrony języków zagrożonych” – relacja

Organizowana przez Komisję Mniejszości Narodowych i Etnicznych Sejmu RP oraz Biuro Analiz Sejmowych konferencja, zgromadziła w Sali Kolumnowej Sejmu RP wielu gości skupionych wokół sprawy ochrony języków i dialektów zagrożonych wymarciem. Wśród nich było szerokie grono naukowców (z zakresu polityki językowej, planowania językowego, polityki mniejszościowej i socjolingwistyki), którzy czynnie uczestniczyli w konferencji wygłaszając swoje referaty. Wśród gości pojawili się reprezentanci Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej w osobach posła Marka Plury, Wojciecha Glenska oraz Krzysztofa Gawliczka, a także przedstawiciele wielu innych śląskich organizacji (DANGA, SILESIA SCHOLA, ZLNS, ŚLONSKO FERAJNA, NASZ WSPÓLNY SLĄSKI DOM, PRO LOQUELA SILESIANA). Pierwsza część konferencji poświęcona była standardom ochrony języków zagrożonych, sukcesom oraz problemom związanym ze rewitalizacją języka kaszubskiego, jidysz i języka karaimskiego. Druga część poświęcona była językowi i kulturze Wilamowic oraz ochronie ginących dialektów.
Trzecia część dotyczyła próby podjęcia działań wobec języków nieuznanych i nieobecnych w polskiej polityce językowej, gdzie głównie skupiono się na języku śląskim. Swoje wystąpienia na temat śląskiej mowy wygłosili prof. dr hab. Bogusław Wyderka, dr hab. Katarzyna Kłosińska, dr hab. Roman Szul, dr hab. Jolanta Tambor oraz prof. dr hab. Grzegorz Janusz. W trakcie panelu dyskusyjnego wywiązała się bardzo żywiołowa debata podczas której nie brakowało również zdecydowanych sceptyków uważających, że godka śląska to tylko dialekt języka polskiego a próby jego usankcjonowania mogą grozić suwerenności państwa polskiego.
Wspólną konkluzją trzeciej części konferencji była niewątpliwa potrzeba usankcjonowania języka śląskiego w polskiej polityce językowej. Zastanawiano się jednak czy nie wymaga to zmiany lub stworzenia na nowo ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych.

Uczestnicy konferencji: Wojciech Glensk (SONŚ), Józef Kulisz (Danga), Krzysztof Gawliczek (SONŚ)

Uczestnicy konferencji: Wojciech Glensk (SONŚ), Józef Kulisz (Danga), Krzysztof Gawliczek (SONŚ)

oprac. Wojciech Glensk (SONŚ)