Author Archives: SONŚ - Page 6
Winszujymy Wōm…
Mikołaj i sprzęt za środki z II Balu Charytatywnego SONŚ Świętochłowice
Za środki zebrane na „II Balu Charytatywnym” zorganizowanym przez SONŚ Świętochłowice zakupione zostały 210 paczki dla dzieci. W tym roku Św Mikołaj odwiedził dzieci w:
Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach
Szpitalu Miejskim w Rudzie Śląskiej
Szpitalu Powiatowym w Świętochłowicach
Ośrodku Pomocy Rodzinie w Chorzowie
Rodzinie Zastępczej w Świętochłowicach
Wszędzie gdzie pojawił się Mikołaj towarzyszyły mu uśmiechy dzieci i łzy wzruszenia rodziców.
Dla takich chwil warto robić to dalej, i obiecaliśmy dzieciom że spotkamy się za rok, i tej obietnicy musimy dotrzymać.
Podziękowanie Szpitala Miejskiego w Rudzie Śląskiej
W dniu 08.12.2014 r. w Szpitalu Powiatowym w Świętochłowicach odbyła się miła, mała uroczystość. Koło Świętochłowice Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej jako główny organizator „II Balu Charytatywnego”, oraz Towarzystwo Przyjaciół Heiloo ze Świętochłowic, jak współorganizator, przekazały Szpitalowi dwie „Pompy Infuzyjne”. Pompy te zakupiono ze środków zebranych na Balu.
Dlaczego w Polsce nie ma Ślązaków?
Dlaczego w Polsce nie ma Ślązaków?
Czyli o dwóch systemach ochrony praw mniejszości w Europie
Tomasz Kamusella
Univeristy of St Andrews
Po upadku komunizmu, w latach 90tych ubiegłego stulecia przystąpiono do usuwania nazw ulic kojarzących się z uprzednim systemem. Na Górnym Śląsku często ulice wcześniej noszące miano Aleksandra Zawadzkiego, teraz poświęcano Romanowi Dmowskiemu. Miedzy innymi, taka wymiana patronów miała miejsce w Kędzierzynie-Koźlu. Tak, Generał Zawadzki był komunistą, i jako wojewoda śląski, w latach 1945-48, przeprowadził wywózki osób uznanych za Niemców z Górnego Śląska, jak i polonizację tych, które zatrzymano jako etnicznych Polaków nieświadomych własnej polskości (tj. „autochtonów”). Świadomie budował państwo narodowe (tj. monoetniczne) a nie „narodowościowe” (tzn. wieloetniczne). Do takiego samego celu dążyła międzywojenna Endecja pod przywództwem Dmowskiego. Zastąpiono więc regionalnego etnonacjonalistę etnonacjonalista ogólnopolskim.
Symbolicznie świadczy to o dążeniu do zachowania ideologicznego status quo, chociaż Konstytucja z roku 1997 wzywa do „nawią[zywania] do najlepszych tradycji Pierwszej i Drugiej Rzeczypospolitej” oraz wyklucza komunistyczny PRL (jako twór obcy, narzucony przez Związek Sowiecki) z legalnej ciągłości polskiej państwowości. Obecnie mamy III Rzeczpospolitą, pojmowaną jako spadkobierczynię międzywojennej II RP oraz przedrozbiorowej „I RP” (czyli Rzeczypospolitej Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego). W tak rozumianej I RP osoby polskomówiące stanowiły nie więcej niż 1/3 ludności, a w II RP zaledwie 2/3 mieszkańców. I RP była królestwem kompozytowym (dziś powiedzielibyśmy, że państwem federalnym) z szeroką autonomią terytorialną dla lenn, m. in. Prus Książęcych, Kurlandii i Inflant (obecnie głównie w rosyjskiej enklawie Kaliningradu, Litwie, Łotwie i Estonii), jak i autonomią nieterytorialną dla Żydów, Romów czy Ormian. W okresie rozbiorów większość ludności polskojęzycznej zamieszkiwało w państwach federalnych (Cesarstwie Niemieckim i Austro-Węgrzech) i regionie autonomicznym (tj. rosyjskim Królestwie Kongresowym).
We współczesnej Polsce nie poważa się autonomicznych rozwiązań, federalizmu, a tym bardziej wieloetniczności czy wielojęzyczności za „najlepsze tradycje” warte szacunku oraz kultywowania. Centralistyczna II RP z jednym maleńkim województwem autonomicznym wydaje się bliższa obecnym wyobrażeniom o „dobrej państwowości”, acz bez prawa do jakiejkolwiek autonomii. W pierwszej połowie lat 20tych (tj. do zamachu majowego z roku 1926 oznaczającego koniec krótkotrwałej demokracji) 1/3 etnicznie nie-polskiej ludności cieszyła się szkołami mniejszościowymi, w których prowadzono nauczanie w językach mniejszościowych (do roku 1926 niemiecki na równi z polszczyzną używano w administracji i szkolnictwie autonomicznego województwa śląskiego). Język polski nauczano jako jeden z przedmiotów. W drugiej połowie tejże dekady do szkół mniejszościowych wprowadzono polszczyznę jako drugi – ale za to wiodący – język nauczania. Do połowy lat 30tych polszczyzna stała się już jedynym językiem wykładowym w państwowych szkołach mniejszościowych, i od tej pory to język mniejszościowy nauczano jako jeden z przedmiotów.
Kiedy utworzono polskie państwo narodowe w roku 1918, za wzór do naśladowania obrano centralistyczną Francję, w której po dziś dzień nie uznaje się żadnych mniejszości. Wszystkie osoby legitymujące się obywatelstwem francuskim poważa się za członków narodu francuskiego. Jednak po I wojnie światowej Alianci wraz z Francją narzucili system ochrony mniejszości państwom środkowoeuropejskim, tj. na wschód od granic Francji i na zachód od Związku Sowieckiego. Oczywiście tak rozumiana ochrona mniejszości nie miała obowiązywać Europy Zachodniej.
Czystki etniczne i ludobójstwa doby drugiej wojny światowej, wraz z dramatyczną zmianą granic państwa polskiego, doprowadziły do utworzenia PRLu jako praktycznie etnicznojęzykowo jednorodnego państwa narodowego. Dodatkowo po wysiedleniu pozostałych Żydów w roku 1968, władza zaprzeczała istnieniu jakichkolwiek mniejszości na terenie kraju, pomimo tego że w roku 1975 rozpoczęły się koncesjonowane wyjazdy Niemców (głównie z Górnego Śląska, czyli Ślązaków) do RFN.
Dzisiejsza demokratyczna Polska postkomunistyczna, chociaż w Konstytucji stanowczo odżegnuje się od PRLu, to jednak w zakresie organizacji państwowości jest jego wierną spadkobierczynią, a nie II RP czy tym bardziej I RP. Jak wiemy nie istnieją we współczesnej Polsce żadne rozwiązania autonomiczne, a tym bardziej federalne. I tak jak za PRLu ludność jest homogenicznie polska z etnicznojęzykowego punktu widzenia. Co tu różni III RP od komunistycznej Polski, to to iż teraz uznaje się istnienie (niektórych, najlepiej bardzo niewielkich) mniejszości. Jednak wykonanie przyznanych im praw sprowadza się li tylko do utrzymywania nielicznych szkół mniejszościowy, w których język mniejszościowy jest nauczany jako jeden z przedmiotów.
Ta sytuacja jako żywo przypomina stan szkolnictwa mniejszościowego z późnego okresu II RP, minus same mniejszości. Nawet te, które przetrwały przymusową polonizację za komunistycznej Polski w większości nie posługują się już własnymi językami. Nic nie zmieniło się w tym względzie podczas ostatniego ćwierćwiecza wolności i demokracji, prócz tego, iż polonizacja uznanych i nieuznanych mniejszości (czyli Ślązaków) raptownie się pogłębia.
Trawestując cytowane powyżej wezwanie z Konstytucji można stwierdzić, że w zakresie organizacji państwowości i poszanowania praw mniejszości, współczesna Polska „nawiązuje do najlepszych tradycji PRLu”. Na nic demonstracje 13 grudnia w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego przed domem Generała Wojciecha Jaruzelskiego czy też Generała Czesława Kiszczaka.
Poszanowanie praw mniejszości weszło w skład tzw. „kryteriów kopenhaskich” z roku 1993, które państwo kandydackie musi spełnić nim zostanie przyjęte w poczet członków Unii Europejskiej. Ponadto punkt ten stał się jednym z ważniejszych zapisów w ponad setce traktatów bilateralnych, jakie państwa postkomunistyczne i niektóre postsowieckie zawarły między sobą w latach 1993-1995 w ramach Paktu Bezpieczeństwa i Stabilizacji w Europie (popularnie zwanego Planem Balladura, od nazwiska francuskiego premiera, który zainicjował tenże pakt oraz wspomagał negocjacje traktatowe). Pierwszym i zarazem wzorcowym traktatem tego typu był polsko-niemiecki traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z roku 1991.
Podobnych traktatów nie zawarły państwa Europy Zachodniej, a kryteria kopenhaskie nie obowiązują „starej piętnastki”. Dlatego, na gruncie prawa międzynarodowego, podobnie jak w okresie międzywojennym, wymaga się poszanowania praw mniejszości tylko od państw środkowoeuropejskich. Za to państwa na zachodzie Europy (w tym i Grecja) mogą uznawać mniejszości, lub nie, wedle własnego widzimisię. W Wielkiej Brytanii takie uznanie i szacunek to niekwestionowana norma, tak jak we Francji nieuznawanie jakichkolwiek mniejszości.
Stąd się biorą paradoksy współczesnej polskiej myśli politycznej jak i polityki. Z jednej strony pragnie się nawiązywać do I RP oraz II RP, ale w praktyce to chce się naśladować Francję w zakresie centralizmu państwowości oraz nieuznawania mniejszości. Ironicznie, w tym względzie, model francuski o wiele bliższy rozwiązaniom zastosowanym w PRLu niż tym z II RP, a tym bardziej z I RP.
Ku refleksji na 33. rocznicę
wprowadzenia stanu wojennego
13 grudnia 2014 roku
II Bal Charytatywny świętochłowickiego SONŚ
W dniu 22. 11. 2014 r. Świętochłowickie koło SONŚ po raz drugi zorganizowało „Bal Charytatywny”, tym razem pod „Honorowym Patronatem” Prezydenta Świętochłowic p. Dawida Kostempskiego.
Na balu zbierane były środki na zorganizowanie paczek, które wręczy Św. Mikołaj dzieciom w którymś ze Śląskich szpitali. W tym roku naszą inicjatywę poparł i osobiście się pojawił na Balu Europoseł Marek Plura.
Na Balu Koło Świętochłowickie wręczyło po raz pierwszy „Górnośląskie Złote Serce” dla osoby lub instytucji która najbardziej udzielała się charytatywnie w b.r. Serce o numerze 1/2014 otrzymał Zakład Uboju i Przetwórstwa Mięsa „Bronex” ze Świętochłowic.
Na pierwszej licytacji, pod „młotek” poszedł przywilej pokrojenia tortu który ofiarowała Piekarnia Emilii Kristof z Boguszowic. Najwięcej emocji towarzyszyło jednak „Wielkim Charytatywnym Derbom Śląska” czyli licytacji koszulek Ruchu Chorzów i Górnika Zabrze z autografami piłkarzy. Kolejną atrakcją było losowanie numerów kotylionów które były sprzedawane w czasie balu. Głównymi nagrodami w losowaniu były: wycieczka do Brukseli, połączona ze zwiedzaniem Europarlamentu dar Europosła Marka Plury, oraz pobyt w SPA w ekskluzywnym hotelu „Rezydencja” w Piekarach Śląskich. Po tych wszystkich atrakcjach i emocjach, goście w miłej atmosferze i świetnych humorach bawili się do późnych godzin nocnych.
Po podliczeniu zebranych funduszy okazało się, że starczy na ponad 200 paczek dla dzieci, ale też na dwie Pompy Infuzyjne dla Szpitala Powiatowego w Świętochłowicach. Pocieszającym jest fakt, że wszyscy pytają już o kolejny Bal Charytatywny!!!
Ewa i Krzysztof Sprus
List otwarty do spółki Tramwaje Śląskie
Szanowni Państwo,
z zaniepokojeniem i dezaprobatą przyjęliśmy Państwa decyzję o rezygnacji z dotychczasowej formy zapowiadania przez lektora nazw przystanków tramwajowych w liniach obsługiwanych przez spółkę Tramwaje Śląskie.
Rozumiemy, że obecny kształt tych komunikatów może nie być zadowalający i budzić częściowo uzasadniony sprzeciw pewnej grupy klientów Państwa firmy. Jesteśmy jednak przekonani, że całkowita rezygnacja ze śląskiej wersji językowej tychże komunikatów – o czym niedawno na łamach lokalnej prasy poinformował rzecznik prasowy Państwa firmy p. Andrzej Zowada – nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Decyzja taka z pewnością może zostać odebrana przez znaczącą liczbę państwa klientów jako ignorowanie istotnej części kulturowego dorobku Górnego Śląska, a jest nim bez wątpienia śląska gŏdka, czyli podlegający obecnie dynamicznej standaryzacji regionalny śląski etnolekt, śląski język regionalny. Wielu Ślązaków może odnieść się do Państwa decyzji z dezaprobatą także dlatego, że mają oni świetnie w pamięci niedawne realia właściwe dla poprzedniego systemu politycznego, kiedy to celowo, nierzadko brutalnie, rugowano z przestrzeni publicznej śląską gŏdkę.
Chcielibyśmy także zauważyć, że w ostatnim spisie powszechnym z 2011 r. przeszło 529 tys. osób zadeklarowało posługiwanie się językiem śląskim. Zdecydowana większość tych osób jest mieszkańcami Górnego Śląska, w tym mieszkańcami miast obsługiwanych przez Państwa firmę. Jesteśmy przekonani, że całkowite wycofanie śląskiej wersji językowej komunikatów może zostać negatywnie odebrana nie tylko przez tę półmilionową grupę osób, ale także szerszą część śląskiej społeczności.
Apelujemy o pozostawienie śląskiej wersji komunikatów jako jedynej, lub jako drugiej, paralelnej do komunikatów wygłaszanych po polsku, w pojazdach należących do spółki Tramwaje Śląskie. Sugerujemy, aby podczas przygotowania kolejnej, poprawionej wersji śląskojęzycznych powiadomień skorzystać z pomocy i konsultacji językowych tych organizacji, które od lat zajmują się krzewieniem wiedzy o śląskiej gŏdce. Mamy na myśli Towarzystwo Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy „Pro Loquela Silesiana” oraz Tŏwarzistwo Piastowaniŏ Ślónskij Mŏwy „DANGA”. Wśród członków tych stowarzyszeń jest wiele osób, które świetnie władają śląską mową i mają doświadczenie w posługiwaniu się gŏdką w sytuacjach oficjalnych, także w radio, telewizji. My jako Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej chętnie pomożemy przy doborze odpowiednich lektorów.
Łączymy wyrazy szacunku
Zarząd Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej
Dr hab. Tomasz Kamusella: „Duch Wałujewa a demokracja”
Dr hab. Tomasz Kamusella FRHistS
Reader in Modern History
University of St Andrews
Szkocja
Właśnie udostępniono opinię Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych z dn. 21 października 2014 roku, poświęconą projektowi obywatelskiemu uznania Ślązaków za mniejszość etniczną. Opinia ta jest jednoznacznie negatywna. Nie powinno to dziwić znając nastawienie polskich elit oraz Mniejszości Niemieckiej do sprawy (dokument, między innymi, został podpisany przez jednego z liderów MN, Rafała Bartka). Nastawienie te można podsumować trawestując słynną deklarację z cyrkularza na temat nieistnienia Małorosjan (czyli Ukraińców) wydanego przez Ministra Spraw Wewnętrznych Imperium Rosyjskiego w roku 1863.
Czyli „Ślązaków oraz ich języka nie było, nie ma i być nie może”.
Ćwierć wieku temu nastała w Polsce demokracja, a dekadę temu kraj ten został członkiem Unii Europejskiej. Wartości europejskie – w tym na przykład wolność słowa, równość, oraz prawo grup etnicznych i narodowych do samookreślenia jak i zachowania własnej tożsamości – niby zostały przyjęte w Polsce. Lecz ich wykonanie zawiesza się gdy zda się kłócić z wyobrażeniami decydentów o państwie i jego organizacji. W tym konkretnym przypadku rozchodzi się tu o zwolenników nacjonalizmu polskiego, którzy nie potrafią się pogodzić z wizją Polski wieloetnicznej oraz wielojęzycznej (chociaż przyklaskują gwarancji udostępniania szerokiej gamy informacji i usług w języku polskim przez samorządy i służbę zdrowia w Wielkiej Brytanii). Liderzy MN wpisują się w ramy tej ideologii narodowej, jako że wychowali się w polskim państwie narodowym i niektórym – jak widać – trudno wyjść w myśleniu poza ograniczenia intelektualne tego nacjonalizmu oraz odnaleźć się w kręgu wartości europejskich. Zwłaszcza, że w narodowo i etniczniejęzykowo jednorodnej Polsce nie ostała się ani jedna – nawet najmniejsza – miejscowość, gdzie mieszkańcy nadal rozmawialiby na ulicach po niemiecku.
Ergo, demokracja demokracją, ale nacjonalizm ponad wszystko, stąd w kwestii Ślązaków Komisji Sejmowej bliżej do carsko-wałujewskiego autorytaryzmu niż do demokracji. Wedle Komisji Ślązacy „są społecznością regionalną zamieszkującą Śląsk, a nie wspólnotą o charakterze etnicznym czy narodowym”. W stwierdzeniu tym podważa się jasność myślenia i prawo samookreślenia prawie miliona obywateli RP, którzy w ostatnim spisie zadeklarowali narodowość śląską. Nie ważne, co sądzą o sobie oni sami, najważniejsza na ten temat jest opinia władzy.
Dlatego w konkluzji, Komisja stwierdza, że Ślązacy nie spełniają „kryteriów wskazanych w art. 2, ust. 3 ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym”. Warto więc przytoczyć wspomniany ustęp.
„Mniejszością etniczną, w rozumieniu ustawy, jest grupa obywateli polskich, która spełnia łącznie następujące warunki:
1) jest mniej liczebna od pozostałej części ludności Rzeczypospolitej Polskiej;
2) w sposób istotny odróżnia się od pozostałych obywateli językiem, kulturą lub tradycją;
3) dąży do zachowania swojego języka, kultury lub tradycji;
4) ma świadomość własnej historycznej wspólnoty etnicznej i jest ukierunkowana na jej wyrażanie i ochronę;
5) jej przodkowie zamieszkiwali obecne terytorium Rzeczypospolitej Polskiej od co najmniej 100 lat;
6) nie utożsamia się z narodem zorganizowanym we własnym państwie.”
Po kolei, (Ad 1) Ślązaków jest niewątpliwie mniej niż pozostałych trzydzieści parę milionów mieszkańców Polski. (Ad 2) Kodyfikacja języka śląskiego, wydawanie w tym języku książek i czasopism, przemysłowo-wiejska kultura sięgająca swymi korzeniami osiemnastowiecznej i wczesnodziewiętnastowiecznej industrializacji na terenie Prus, czy historia tak diametralnie odmienna od polskiej przed rokiem 1945 sprawiają, że Ślązacy w istotny i zauważalny sposób odróżniają się w tym zakresie od pozostałych obywateli. (Ad 3) Wspomniana już kodyfikacja śląszczyzny, wydawanie publikacji w tym języku oraz organizowanie stowarzyszeń i imprez śląskich nie jest niczym innym jak dążeniem do zachowania języka i kultury śląskiej. (Ad 4) Powyżej wspomniane wyniki spisu (w którym ponad pół miliona osób deklaruje mówienie po śląsku w życiu codziennym) jak i rozpatrywana przez komisję obywatelska inicjatywa ustawodawcza udowadniają, iż Ślązacy mają świadomość wspólnoty etnicznej i pragną jej zachowania. (Ad 5) Tak, z tym punktem jest trudniej. W Górnym Śląsku Ślązacy zamieszkują od stuleci, lecz całość tego obszaru włączono do polskiego państwa narodowego dopiero w 1945 roku, czyli 69 lat temu. Ale jeśli na poważnie podnieść ten argument, to MN właśnie skupiona w tym regionie, też nie powinna być uznawana za istniejącą. (Ad 6) To rzecz oczywista, Ślązacy nie posiadają własnego państwa.
Instrumentalne i arbitralne traktowanie zasad praworządności oraz demokracji wyzierające z opinii przedstawionej przez Komisję można zilustrować następującym eksperymentem myślowym. Przenieśmy się w czasy Wałujewa. Do Imperialnej Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości trafia wniosek od grupy poddanych podających się za Polaków. Komisja ta stwierdza, że Polacy „są społecznością regionalną zamieszkującą rosyjski Kraj Nadwiślański, a nie wspólnotą o charakterze etnicznym czy narodowym”. Dlatego nie spełniają „kryteriów wskazanych w art. 2, ust. 3 ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym”. Ich mowa to jedna z rozlicznych gwar zachodniorosyjskich, wymieńmy tylko gwarę szlachecko-kielecką, chłopsko-płocką, czy miszczańsko-łódzką. Kultura polskiej społeczności regionalnej niczym się nie różni od narodowej kultury rosyjskiej prócz wyznania katolickiego, ale czyż pośród poddanych miłościwie nam panującego Cara nie ma Mahometan, Protestantów, czy Buddystów? A wszyscy to przecie Rosjanie. Suplikanci wskazują uniżenie na wyniki spisu z roku 1896, gdzie zapisano parę milionów chłopów i szlachciców jako Polaków. A komisja na to, przecież to grupa regionalna, każdy Niemiec, Rosjanin czy Austro-Węgier mieszkający w Kraju Nadwislańskim takim regionalnym mianem „Polaka” może się określać, jeśli wola jego taka.
Absurd? Jeśli tak, to obecne traktowanie Ślązaków w nie-do-końca-demokratycznej Polsce jest podobnie absurdalne. Absurd ten wynika z braku poszanowania prawa grup ludzkich do samookreślenia, czyli ogólniej mówiąc z braku szacunku dla demokracji i praworządności. Z trwania w autorytarnym przekonaniu, że władza znaczy więcej i może więcej niż obywatel.
4 grudnia 2014
Dwie opinie, dwa światy – wokół projektu uznania Ślązaków za mniejszość etniczną
Wciąż czekamy na głosowanie w sejmie naszego obywatelskiego projektu dopisania Ślązaków jako mniejszości etnicznej w polskim prawie. Przypominamy, że kilkanaście śląskich organizacji oraz niezliczone grono wolontariuszy zebrało w okresie od kwietnia do lipca 2014 roku ponad 140 tysięcy podpisów pod obywatelskim projektem.
W trakcie pierwszego czytania projektu został on skierowany do dalszych prac w komisjach. Aktualnie do Biura Analiz Sejmowych spływają opinie. Na razie na pięć opinii tylko jedna jest negatywna. Ale chcemy zwrócić Państwu uwagi na dwie: naukową i polityczną.
Polityczną przedstawiła Komisja Wspólna Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych, która neguje prawo Ślązaków do uważania siebie za grupę etniczną. Tutaj pełny tekst opinii.
Niestety innej opinii w/w komisji nie można było się spodziewać, po tym jak usunięto z niej jedynych sprzyjających uznaniu Ślązaków za mniejszość etniczną, czyli Artura Jabłońskiego (reprezentującego Kaszubów) i Olenę Duć-Fajfer (reprezentującą Łemków). Natomiast z przykrością odnotowujemy, że negatywną opinię podpisał Rafał Bartek, reprezentujący mniejszość niemiecką. Co dziwne, stronę rządową reprezentował Stanisław Huskowski, który wiosną tego roku jako kandydat PO do Europarlamentu z okręgu opolsko-dolnośląskiego uczestniczył w spotkaniach terenowych kół mniejszości niemieckiej w woj. opolskim.
Po raz kolejny ignoruję się wolę Ślązaków wyrażoną zarówno w spisach powszechnych jak i akcji zbierania podpisów pod projektem obywatelskim, nie popierając negatywnej opinii żadną argumentacją naukową. Dla znawców tematu oczywistym jest, że takiej argumentacji naukowej w tej opinii nie mogło być, gdyż w ostatnich kilkunastu latach nie powstała żadna praca naukowa dotycząca tematyki śląskiej, która kwestionowałaby prawo Ślązaków do poczuwania swojej narodowości.
Przypominamy także, że organizacje śląskie od kilku lat (między innymi wspólny wniosek organizacji skupionych w Radzie Górnośląskiej) proponują spotkanie Komisji Wspólnej aby podzielić się pomysłami na uregulowanie kwestii śląskich. Komisja Wspólna konsekwentnie odmawia takich spotkań. Nie czuła się nawet zobowiązania do spotkania z Ślązakami, zanim wystawiła negatywną opinię!
Natomiast odmienną opinię wystawiła dr hab. Anna Śliż, profesor Uniwersytetu Opolskiego. Oto jej fragmenty:
„Z wyników Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2011 r. jasno wynikają dwie konkluzje: po pierwsze, Ślązacy są największą mniejszością zamieszkującą terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, po drugie, liczba obywateli polskich identyfikujących się ze społecznością śląską wyrazie wzrosła w odstępie czasu między Spisami Powszechnymi 2002 i 2011”.
„W odniesieniu do kryterium związanego z odmiennością kulturową, jej manifestacją i dbałością o jej trwanie wśród kolejnych pokoleń Ślązaków, to na szczególną uwagę zasługuje odrębność językowa społeczności śląskiej. Dzisiaj Ślązacy posługują się etnodialektem śląskim powstałym z połączenia literackiego języka polskiego, języka niemieckiego i czeskiego.”
„W orbicie tak społecznie ukształtowanych uwarunkowań związanych ze zróżnicowaniem kulturowym znalazła się społeczność śląska, nie tylko ze względu na śląską mowę, ale wiele innych elementów kulturowych odróżniających ją od większości, a które to elementy są wzmacniane poprzez silną i wyraźną ich manifestację. Są wśród nich silne więzi rodzinne, identyfikacja z regionem czy poczucie odrębności śląskiej, które wiąże się między innymi z wyjątkowym krajobrazem Górnego Śląska, z czerwonymi familokami i szybami kopalnianymi, które coraz częściej przeobrażają się w symbole Centrów Handlowych (Silesia City Center) czy muzeów (Muzeum Śląskie). Ważnym aspektem jest tutaj śląska religijność, regionalni bohaterowie i artyści, czy tradycyjna kuchnia – kluski śląskie, rolada i modra kapusta. Region zamieszkiwany przez Ślązaków jest także silny gospodarczo i ekonomicznie. Te specyficzne warunki charakteryzujące Śląsk tworzą z jednej strony silne poczucie wspólnoty „my”, z drugiej fundament wyróżniający region spośród innych obszarów Polski. Takie ujęcie społeczności śląskiej jako ważnego elementu zróżnicowania kulturowego Polski można odnieść do koncepcji znanego socjologa amerykańskiego Richarda L. Floridy, który zbudował model
w postaci triady: technologia – talent – tolerancja (3T) . Model dotyczy wprawdzie kreatywności miast amerykańskich, ale zawarty w nim problem tolerancji odnosi się do poziomu zróżnicowania mierzonego otwartością środowiska na „obcych”, a konkretnie na mniejszości etniczne. Wprowadza Florida Melting Pot Index (indeks różnorodności kulturowej). Dowodzi, że miasta o wyższym odsetku mniejszości narodowych i etnicznych cechuje wyższa dynamika rozwoju a otwarcie na imigrację jest kluczowym czynnikiem innowacji i wzrostu gospodarczego . W kontekście rozpatrywanej problematyki uznanie Ślązaków za mniejszość etniczną można przyjąć jako element różnorodności kulturowej Polski, a więc i pozytywny element pożądanego rozwoju Rzeczypospolitej.
Podkreślenie tożsamości ludności śląskiej i jej kulturowej odrębności, co jest ważniejszym elementem mniejszości etnicznych, to także powstanie wielu organizacji, towarzystw i ruchów społecznych, których wspólną ideą stała się dbałość o powrót do śląskiej ethnos. Szczególne ożywienie ma miejsce wśród Ślązaków , którzy między innymi zarejestrowali 7 września 2012 r. w Sądzie Okręgowym
w Opolu Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej (SONŚ), którego zasadniczym celem jest podtrzymywanie tradycji, języka, elementów etnicznych i narodowych osób utożsamiających się z narodowością śląską: […] pomysł wystąpienia do polskiego rządu i parlamentu z wnioskiem o ustanowienie mniejszości etnicznej.”
„Nie ma więc żadnych kontrowersji co do tego, że dzieje Ślązaków predestynują ich do miana mniejszości etnicznej. Na koniec potwierdzę jedynie spełnienie przez Ślązaków ostatniego warunku ujętego w definicji mniejszości etnicznej, iż Ślązacy nie utożsamiają się z żadnym narodem zorganizowanym we własne państwo – państwem Ślązaków jest Polska.”
Stan prac legislacyjnych można śledzić tutaj: http://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/druk.xsp?nr=2699
Tutaj także opinie innych instytucji.
Dziyń Ślōnski w Pradze!
Piyrszy rŏz ò sprawach ślónskich w Pradze
Tŏwarzistwo Przŏcieli Łużyc zaprosiyło na Ślónski Dziyń
Tŏwarzistwo Przŏcieli Łużyc w Pradze òrganizuje co roku dziyń òfiarowany jednyj mniyjszości słowiańskij. Po Kaszubach i dŏwnych miyszkańcach Wendlandu prziszło latoś dran na Ślónzŏków. Człónki tŏwarzistwa i goście byli proszyni w sobotã, 8 października, na Dziyń Ślónski do tzw. Łużyckigo Syminarium (Lužický seminář) – szkoły założonyj w roku 1724, kaj bezmała 200 lŏt uczyli sie kandydaciŏ do kapłańskigo stanu z Górnych Łużyc.
W piyrszyj czyńści Ślónskigo Dnia były wykłady. Historyk mgr Maksymilian Kuśka z Cieszyna przedstawiył historyjõ Ślónska do XIX wieku.
Drugi wykłŏd interesowoł mie bardzij: Dialektolog mgr Michal Vašíček ze Słowiańskigo Instytutu Czeskij Akademije Nauków podoł przeglónd dialektów Ślónska po polskij i czeskij strónie granicy, miyndzy niymi dialektów laskich. Wymiyniył i przirŏwnoł jejich òsobliwości fónetyczne, a króm tego dokładnie òbjaśniył przechodny charakter dialektu laskigo, kaj sie òbjŏwiajóm wele siebie òsobliwości czeskigo i polskigo typu. Starŏ zagŏdka dlŏ uczónych: czy dŏwnŏ mŏwa tzw. Morawców abo ślónskich Morawiŏków była nŏprzód wiyncyj polskŏ i sie dopiyro potym sczechizowała abo naòpak? Vašíček wyjaśniył to tak: innowacyje czeskie w dialektach laskich sóm starsze i pochodzóm już ze strzedniowieczŏ (na przikłŏd zmiana g > h abo ǫ > u), , innowacyje polskie (na przikłŏd á > o) sóm młodsze (słuchacze mógli je widzieć szykownie zestawióne w tabeli). Tymu uprawniónŏ jes hipoteza, iże na poczóntku mŏwa ta ewoluowała „po czesku“. Potym jednak òd połednia miyndzy dialekty laskie a morawskie wbił sie „niymiecki klin”, wsie, kaj ludność rzóndziyła pó niymiecku. Bezpostrzedni styk z morawskimi sómsiadami z połednia sie przerwoł. Òd tego czasu dialekty laskie zaczły sie przibliżać ku ślónskij mŏwie sómsiadów z północy.
Docynt òpowiadoł tyż ò poezyji Óndry Łysohorskigo i jego próbach stworzyniŏ laskij mŏwy literackij. Suchacze sie dowiedzieli, iże po polskij i czeskij strónie mŏwa laskŏ – abo jak my padómy: morawskŏ – wymiyrŏ.
Òstatni wykłŏd miołech jŏ – jako człónek Dangi – na tymat „Emancypacyjŏ jynzykowŏ Ślónzŏków”. W niym szło ò próby kodyfikacyje ślónskij mŏwy i ślónski ruch jynzykowy – przede wszystkim, czamu jes tak ciynżko uznać ślónskõ mŏwã prawnie i uczyć ji w szkole. Jŏ podzielił te prziczyny na dwie grupy: zewnóntrzne i wnóntrzne. Do tych piyrszych nŏleży wszystko, co mŏ do czyniyniŏ z wielkóm politykóm: Polska jako państwo jednolite. Brak przizwolyniŏ na to, żeby Ślónsk òstoł inkszy. Tu liczã tyż strachy nacjónalistyczne i strachy przed ślónskim separatyzmym, swiónzanie sprawy mŏwy z narodowościóm, to, iże Ślónsk durch jes w ciyniu starego kónfliktu polsko-niymieckigo. A tyż swada idologicznŏ ò to, czy ślónskŏ mŏwa to jes dialekt polski abo mŏwa przed siã.
Do tych prziczyn wnóntrznych nŏleży to, iże dialekty ślónskie miyndzy sobóm moc sie różnióm, a nieftorzi szyrzóm strach, iże tyn skodyfikowanŏ ślónskŏ mŏwa regiónalnŏ zniszczy „bogactwo gwar”. Moc ludzi se myśli, że ta ślónskŏ mŏwa by musiała być gynau tak jak polskŏ: to znaczy mieć ino jednã wónskõ normã – a na to wierzã niy ma przizwolyniŏ, bo kożdy chce gŏdać i pisać po swojimu. Tak ludzi durch straszóm przeciwnicy uznaniŏ ślónskij mŏwy. Bardzo szkodzi tyż zjawisko egzotyzmu abo antynormy – kiej „pisarze”, co już nie wiedzóm, jak sie dŏwnij po ślónsku gŏdało i po prŏwdzie nie umióm już dobrze gŏdać, na gwołt wymyślajóm egzotycznõ, hiperpoprawnõ „nowomŏwã“, coby dokŏzać, iże ślónskŏ mŏwa jes blank inkszŏ. Skirz tego Ślónzŏki, ci starsi, co ślónskij mŏwy nauczyli sie dóma we swoji wsi, czynsto nie chcóm mieć z takóm kodyfikacyjóm nic do czyniyniŏ i nie akceptujóm naszego staraniŏ. Tyż naukowcy sie òdwrŏcajóm òd nŏs skirz tego.
Na wieczór, po wykładach, wszyjscy byli proszyni do kaczmy Baráčnická Rychta na wystympy zespołu Slezan z Czeskigo Cieszyna. Tanecznicy i tanecznice pokazowali tańce, zwyczaje i stroje Ślónska Cieszyńskigo. Jejich choreograf Boleslav Slováček piyknie wykłŏdoł wszystko po ślónsku. Muzykanciŏ grali na gajdach, skrzipcach, kóntrabasie i inkszych instrumyntach, śpiywki były tyż ino po ślónsku!
Ta młodzież była głównie z Czeskigo Cieszyna, z Karwinyj i Trzyńca i sómsiednich dziedzin. Miyndzy sobóm w zespole gŏdŏ sie po czesku, ale nieftorzi umióm bardzo dobrze rzóndzić po naszymu. Z jednym gajdoszym żech se fajnie pogŏdoł i sie dowiedzioł, co ci ludzie se tam myślóm.
Jedyn z òrganizatorów, dr Štefan Pilát, powiedzioł, iże Ślónski Dziyń w Pradze to bóło bezmała piyrsze takie wydarzynie w głównym mieście Czech, òfiarowane ino sprawóm Ślónska. Jŏ mogã dodać, że piyrszy rŏz w historyji świata wydarzyło sie, iże sprawy ślónskij mŏwy były wykłŏdane po dolnołużycku. Czamuż to? Jŏ po czesku nie umiã, tóż umówiyli my sie, że w tym łużyckim syminarium bydã gŏdać po łużycku, a jedyn z tych znajómych człónków Tŏwarzistwa przŏcieli Łużyc to przetumaczy mój wykłŏd na czeskõ mŏwã. Tak sie tyż stało.
Patronatami tego wydarzyniŏ byli dwa europosły: Jaromír Kohlíček i prof. Jan Keller. Fóndatorym było miasto Praga.
Grzegorz Wieczorek, Danga
CSBT#3 – Dante i inksi. Poezyjŏ w tumaczyniach Mirosława Syniawy
„Ftoś mōg by sie spytać: na co tumaczyć na ślōnskõ gŏdkã wiersze ôd poetōw, kerzi żyli dŏwno tymu, daleko ôd Ślōnska i – zdŏwałoby by sie – Ślōnzŏkōm niywiela majōm do pedzyniŏ? A przecã kożdy ś nich pytoł sie ô to samo, ô co my sie pytōmy, kożdego ś nich trŏpiyło to samo, co nŏs trŏpi. Tumaczynia mogōm nōm pokŏzać, że i my mogymy gŏdać ô tym wszyjskim, co dlō nŏs ważne, ô naszym bōlu, starościach, strachu, ô naszych nadziejach, miyłości i śnikach. Ku tymu niy jyno gŏdać, ale i gŏdać piyknie.”
– Mirosław Syniawa
„Dante i inksi” to zbiór poezji w znakomitym, śląskim przekładzie Mirosława Syniawy, który w jednym tomie zgromadził wiersze i fragmenty większych dzieł takich autorów jak Horacy, Dante, Anioł Ślązak, William Blake, Eichendorff, Yeats czy Jesienin.
Książka dofinansowana ze środków PRO LOQUELA SILESIANA Towarzystwa Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy pochodzących z 1% podatku PIT przekazanego temu Towarzystwu przez podatników. KRS: 0000297625
Tytuł: Dante i inksi
Tłumaczenie: Mirosław Syniawa
Liczba stron: 172
Cena detaliczna: 22 złote
Fragment książki: Fragmenty
Zakup internetowy: http://www.silesiaprogress.com/pl/p/CSSB-3-DANTE-I-INKSI-Swiatowo-poezyjo-po-slonsku/757
Zawartość:
Ôd tumacza – wstęp Mirosława Syniawy
Horacy, Li Bai, Du Fu, Peire Cardenal, Gui De Cavaillo, Dafydd Ap Gwilym, Abraham Cowley, Angelus Silesius, Brian Merriman, William Blake, Iwan Kryłow, Joseph Von Eichendorff, John Keats,
Henry David Thoreau, Giacomo Zanella, Frédéric Mistral, Rosalia De Castro, Jaroslav Vrchlický,
Jakub Bart-Ćišinski, Johannes Reinelt, Konstandinos Petrou Kawafis, William Butler Yeats,
Patrick Henry Pearse, Osip Mandelsztam, Siergiej Jesienin – wiersze
O, Literaturo! – posłowie prof. Zbigniewa Kadłubka
Zdrzōdła tekstōw
Patroni medialni: Pro Loquela Silesiana, Danga, Jaskółka Śląska, Tuudi.net, Oschl.wordpress.com