Wpisy z: Paździyrnik 2015

25 października – wybierz mądrze!

12032029_1039954092704870_3992442402175678291_nJednym z celów Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej jest budowa aktywnej postawy obywatelskiej. Jednym z przejawów działań obywatelskich jest aktywny udział w wyborach. Dlatego apelujemy o udział w wyborach i pokazanie mocnego śląskiego głosu. Tym bardziej, że tym razem nie możemy narzekać, że „nie mamy żadnego wyboru”.

Nie będziemy wskazywać żadnej konkretnej listy czy osoby, bo wierzymy że śledząc działania osób zaangażowanych w kwestie śląskie, sami dokonacie mądrego wyboru.

Oświadczenie SONŚ po kolejnej decyzji SN

sonsLogo  16 października 2015r. Sąd Najwyższy RP odrzucił skargę kasacyjną naszego Stowarzyszenia, zatem obowiązuje nas decyzja sądu w Opolu o rozwiązaniu i likwidacji naszej organizacji. Tym samym wyczerpaliśmy w całości drogę prawną, zagwarantowaną przez ustrój Rzeczpospolitej Polskiej i nie mamy więcej możliwości dopominania się o należne nam prawa obywatelskie wewnątrz kraju. Ze wszystkich sił, przy użyciu wszelkich dostępnych, legalnych narzędzi prawnych staraliśmy się uzyskać możliwość działalności na rzecz śląskiej społeczności i naszej śląskiej ojczyzny w zgodzie z zasadami praworządności, jakie obowiązują każdego obywatela ale też powinny każdemu obywatelowi przysługiwać – lecz nam ich odmówiono. W tej sytuacji pozostaje nam jedynie możliwość dopominania się o równe traktowanie śląskiej mniejszości w społeczeństwie Rzeczpospolitej Polskiej w instytucjach europejskich i złożenie pozwu do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strassburgu. Nie chcieliśmy, by do tego doszło, ale kolejne decyzje sądów RP a przede wszystkim dwie decyzje Sądu Najwyższego, zmuszają nas do obrania tej drogi – tym bardziej, że jesteśmy absolutnie pewni swych racji, zaś w statucie naszej organizacji uwzględniliśmy od samego początku wszystko to, co Trybunał zalecił, gdy kilka lat temu rozpatrywał skargę Związku Ludności Narodowości Śląskiej.

Jednocześnie informujemy, że SONŚ nadal posiada wpis do KRS, natomiast miejsce dotychczasowego Zarządu zajęli wyznaczeni przez sąd likwidatorzy, którzy będą bardzo skrupulatnie wykonywać swoje zadania.

Pejter Długosz i Wojciech Glensk – likwidatorzy SONŚ, Jerzy Ciurlok – rzecznik SONŚ

Czy śląski nadal na liście języków zakazanych?

Godomy po ślonskuW ostatnich latach wiele pozytywnego dzieje się wokół ślōnskij gŏdki. Staje się ona równorzędnym językiem w marketingu (np. reklama Volkswagena) czy nowych technologiach (np. aplikacje Samsunga). Wkracza także do urzędów, czego najlepszym dowodem jest akcja Fundacji Silesia „Gŏdōmy po ślōnsku”. Jednak obserwacje poczynione przez grupę kilkunastu znajomych w woj. opolskim pokazują także inne oblicze nastawienia do śląskiego. Wciąż jest wiele miejsc, gdzie śląski jest językiem ZAKAZANYM. Obserwacje te zaczęły się od rozmów ze znajomymi pracującymi na stacjach benzynowych czy w bankach. Osoby, które znamy na co dzień, odpowiadały nam podczas spotkania ich w sytuacjach służbowych po polsku, mimo iż mówiliśmy do nich po śląsku, co nie zdarzało się w sytuacjach prywatnych. Zaczęliśmy drążyć temat i okazuje się, że właściciele/kierownicy oddziałów banków/stacji benzynowych często oficjalnie zakazują swoim pracownikom odpowiadać klientom po śląsku. Nawet jeśli tymi właścicielami są sami Ślązacy. Do klientów należy odpowiadać „czystą polszczyzną”. Pytaliśmy, czy zakaz ten dotyczy także sytuacji, gdy klient odezwie się do nich po angielsku czy niemiecku. Okazuje się, że wtedy należy odpowiedzieć (o ile zna się te języki) odpowiednio po angielsku lub niemiecku. Gdy dopytywaliśmy,, dlaczego w takim razie zakazem tym objęto śląski, to odpowiedź jest najczęściej jedna: „żeby nie drażnić polskich klientów”…

A jakie są Wasze obserwacje?

dr hab. Tomasz Kamusella: Śląsk – między Polską a Białorusią

Śląsk – między Polską a Białorusią

Tomasz Kamusella

University of St Andrews

 

Sąd Najwyższy postanowieniem z 14 lutego 2007 roku (III SK 20/06, skład sędziowski: Kazimierz Jaśkowski, Zbigniew Myszka, Andrzej Wróbel), zadecydował, że nie można zarejestrować w Polsce Związku Ludności Narodowości Śląskiej. „Nie można bowiem deklarować przynależności do narodu [śląskiego], który nie istnieje”. Pięć lat później, dnia 5 grudnia 2013 roku, na podstawie tego samego orzeczenia, Sąd Najwyższy (III SK 10/13, skład sędziowski: Kazimierz Jaśkowski, Maciej Pacuda, Krzysztof Staryk) przyczynił się do wszczęcia proceduru odbierania rejestracji Stowarzyszeniu Osób Narodowości Śląskiej. Ponadto, aby nie było wątpliwości, sąd dodał, że „wyniki spisu powszechnego przeprowadzonego w 2011 r. nie mogą implikować poglądu o istnieniu narodu śląskiego”.

W okresie międzywojennym, kiedy tzw. „Kresy Wschodnie” stanowiły deczko ponad połowę powierzchni ówczesnej Polski, dominowała opinia, że Białorusini i Ukraińcy (polskie urzędy odmawiały im tego miana, uparcie nazwając ich „Rusinami,” a ich ukraiński język – „językiem ruskim”; zaś Białorusinów wolano zwać „tutejszymi”) to „masa etnograficzna”, taka „zacofana tłuszcza bez żadnej świadomości narodowej”. W traktacie ryskim z 1921 roku, kończącym wojnę polsko-bolszewicką, zwolennicy Romana Dmowskiego podzielili ową „masę” po połowie między Polskę a bolszewicką Rosję. Plan był taki, że po upływie jednego pokolenia „nowoczesny” przecież naród polski i rosyjski wchłoną (czytaj: spolonizują i zrusyfikują) „swoje połówki” tejże „etnograficznej masy”. Międzywojenny działacz narodowo-katolicki, Wojciech Wasiutyński, taki miał oto pogląd na Białorusinów: „Białorusini narodem nie są. […] Uznawanie Białorusinów za naród lub dopomaganie im do tego, by się jako naród wyodrębnili, jest doktrynerstwem […] poświęceniem dla doktryny przyszłości Narodu Polskiego” (w: J. Tomaszewski. 1985. Ojczyzna nie tylko Polaków, s 92).

Widać tu niezwykłą ciągłość endeckich idei, wartości i przekonań, między polską elitą polityczną międzywojnia a okresu postkomunistycznego. W skrócie – tylko Warszawa ma prawo decydować o istnieniu lub nie języków i mniejszości (narodowych czy etnicznych) na terenie Polski. I to niezależnie od wyników spisów czy opinii samych obywateli. Tą doktrynę realpolitik zwięźle streścił Józef Stalin, który zwykł mawiać „Nieważne jak kto głosuje, lecz kto liczy głosy” (w: Jan Łopuszański. 2005. Nadzieja Europy, s 55).

W najbliższą niedzielę (11 października 2015 roku) odbędą się wybory prezydenckie w Białorusi, w których bez cienia wątpliwości, po raz piąty z rzędu, wygra Aleksander Łukaszenka. Zgodnie ze sprawdzoną metodologią stalinowsko-putinowskiej demokracji sterowanej. Proponuję, aby w gratulacjach od Polski, Sąd Najwyższy podzielił się z Mińskiem doświadczeniami w „po demokratycznemu” sprawnym zarządzaniu kraju. Łukaszenka od dłuższego czasu ma pewne problemy z trzystutysięczną mniejszością polską w Białorusi. Szczęśliwie między białoruskimi spisami z lat 1999 i 2009, liczebność tej mniejszości spadła o jedną czwartą z 395,000 do 294,000 osób.

Lecz przekonywanie ludzi metodami administracyjnymi, żeby deklarowali „prawidłową” narodowość, wiąże się wprost proporcjonalnie ze wzrostem liczby więźniów politycznych, co (poza Chinami) nie świadczy dobrze o danym państwie i jego administracji. Aby uniknąć takiej plamy na honorze, wystarczy podzielić się z Białorusią polskimi doświadczeniami w zakresie „unieistniania” narodu Ślązaków i języka śląskiego. Przecież, na co dzień, większość białoruskich Polaków lepiej się posługuje rosyjskim niż językiem białoruskim. A ich język domowy to nic innego niż tylko lokalne gwary słowiańskie (w Polsce błędnie określane mianem „kresowych”, pomimo, że żadnych Kresów już nie ma od lat bez mała 70), czyli gwary języka białoruskiego.

Co tam więc spisy i ich wyniki, polski Sąd Najwyższy podpowiada, że te w żaden sposób nie mogą ograniczać suwerennego państwa prawa. Stąd wniosek, że wyniki białoruskiego spisu powszechnego przeprowadzonego w 2009 roku nie mogą implikować poglądu o istnieniu polskiej mniejszości narodowej na terenie Białorusi. I dlatego nie można deklarować przynależności do mniejszości, która nie istnieje. „Rzekoma mniejszość polska” to ni mniej, ni więcej tylko grodnieńska grupa regionalno-konfesyjna narodu białoruskiego. Otóż ci białoruscy Grodnieńszczacy w życiu publicznym posługują się językiem rosyjskim, a w domu i po wioskach północno-zachodnim dialektem języka białoruskiego. A obydwa, rosyjski i białoruski, to języki państwowe Białorusi.

Brzmi absurdalnie? Ale przecież w Białorusi Łukaszenki ponoć wszystko możliwe. A i od Polski w tym względzie wciąż można się jeszcze wiele nauczyć.

9 października 2015 roku

Wycieczka SONŚ Chorzów do Cieszyna

Chorzowskie koło SONŚ organizuje w dniu 24 października 2015r. wycieczkę do Cieszyna połączoną ze zwiedzaniem Browaru oraz degustacją piwa.

Plan wycieczki:
8.00 Wyjazd z Chorzowa – Zajazd „Batory”

8.15 Odjazd z Batorego koło zegara

9.30 Przyjazd do Cieszyna

10.00 – 12.00 Zwiedzanie browaru

12 – 14.30 Spacer po Cieszynie, czas wolny.

14.30 – 16.00 Przejazd do Chorzowa

Zwiedzanie browaru obejmuje:
– Kancelarię Głównego Piwowara,
– Tunel Lodowy, Warzelnię,
– Fermentację,
– Leżakownię
– Restaurację.

„W czasie zwiedzania dowiecie się, jak warzy się piwo według starej, tradycyjnej technologii, jakich surowców używa się do produkcji tego złocistego napoju, dlaczego piwo pachnie, co to są aromaty i skąd się wzięły, dlaczego warto pić piwo i co w nim jest wartościowe. A wszystko to przeplatane historiami o starych browarach i piwowarskim świecie”.

Po zwiedzaniu w kultowej restauracji będziemy degustować i poznamy 2 różne cieszyńskie piwa po 0,25 l albo 3 różne piwa po 0,2 litra
Koszt uczestnictwa w wycieczce wynosi 54zł (przy pełnym busie) – płatne przy zapisie

Cena obejmuje
– przejazd
– zwiedzanie browaru
– degustację piwa.

Zapisy oraz informacje można uzyskać u Pana Zbyszka , tel. 508-524-040 lub za pośrednictwem poczty e-mail sons.chorzow@onet.pl

ZAPRASZAMY